akta Miguela Sancheza. Kosmyki włosów spadały jej na oczy, kiedy
siedziała nad dokumentami. Odgarniała je niecierpliwie. Powinna wziąć prysznic i się przebrać. A jednak cały czas czytała akta. Nie mogła się oderwać. Rozumiała, że rozmowa ojca z Sanchezem mogła być przypadkowa. Rozumiała, że przypisanie agenta specjalnego Alberta Montgomery'ego do tamtej sprawy było czysto przypadkowe. Mimo to coś czuła. Miała instynkt. Coś kazało jej wracać do sprawy Miguela Sancheza. Dziwny dźwięk dobiegł zza drzwi. Jakieś kółka piszczały na korytarzu. Najprawdopodobniej stary wózek. Kimberly zmarszczyła czoło i dalej czy¬ tała akta. Jako skazany na śmierć Sanchez siedział w więzieniu San Quentin w celi wielkości dwa na trzy metry. Wykluczało to możliwość goszczenia kogoś, kto wyszedłby na wolność i zrobił coś w jego imieniu. Ale z drugiej strony niektórzy skazani spędzali nawet cztery godziny dziennie w towarzystwie innych więźniów, dźwigając ciężary, grając w rzutki i robiąc Bóg wie co jeszcze. Kimberly zagłębiła się w szczegóły życia Sancheza. Według pracowników więzienia San Quentin, więźniów klasyfikowano w dwóch kategoriach: A i B. Do kategorii A należeli ci więźniowie, którzy dobrze zasymilowali się do życia w więzieniu. Stosowali się do obowiązujących 214 zasad, nie zaczepiali strażników i robili wrażenie ludzi poddających się „programowi". Ci więźniowie mieli możliwość codziennych spotkań z innymi więźniami. Do kategorii B należeli tacy więźniowie, którzy nie potrafili przywyknąć do życia w celi, wypowiadali groźby pod adresem pracowników, grozili sobie nawzajem i często stosowali przemoc. Tacy więźniowie większość czasu spędzali w izolatkach, jak to określają pracownicy więzienni, lub w dziurze, jak mówią sami więźniowie. Miguel Sanchez bardzo dobrze znał tę dziurę. W jego aktach zapisano, że zaczął jako więzień kategorii B, potem się uspokoił, więc w 1997 na sześć miesięcy zaszeregowano go do kategorii A, ale wkrótce wrócił do kategorii B. Innymi słowy Miguel właściwie nie miał w więzieniu okazji do zaprzyjaźnienia się z wieloma osobami. Tymczasem fakt, że Richard Millos został zamordowany w czasie pobytu Sancheza w dziurze, oznaczał, że nawet najsroższe metody nie odebrały Sanchezowi władzy. Ten przeklęty pisk doprowadzał ją do szału. Obsługa hotelowa powinna oliwić kółka wózków. Ale coś... Cicho... Pocieszający był fakt, że znalazła wiele materiału o skazanym. Partnerstwo u psychopatów było rzeczą niezwykłą, więc Sanchez okazał się szczurem doświadczalnym dla kryminologów, którzy opisywali słynny duet zabójców. Udzielanie wywiadów z pewnością pomagało Sanchezowi jakoś przetrwać nudną egzystencję. Pozwalały mu one również na przechwałki, na ponowne przeżywanie chwały zabójcy, tym razem w ramach ćwiczeń akademickich. Kimberly dowiedziała się, że zdarzały się również mordercze pary mieszane, ale wówczas kobieta była całkowicie podporządkowana, uczestniczyła w przestępstwach raczej jako ofiara niż wspólniczka. Większość psychopatów to ludzie samotni, którzy nie potrafią współżyć z innymi, dlatego też nie odczuwają potrzeby wiązania się z kimkolwiek. Naukowcy teoretyzowali, że w tym przypadku partnerstwo opierało się ze strony Miguela na potrzebie posiadania publiczności (stanowił ją Richie), a ze strony Richiego na całkowitej uległości i pragnieniu wypełniania rozkazów. Ponadto Richie Millos autentycznie bał się swojego kuzyna. Jeden z kryminologów napisał, że Richie reprezentował skrywane homoseksualne pragnienia Miguela. Kiedy kryminolog ten kolejny raz próbował przeprowadzić wywiad, skazany morderca zaczekał, aż zamkną ich samych w pokoju przesłuchań, po czym rzucił się na kryminologa i omal go