Jeśli nic z tego nie wyjdzie, to nie masz się czym przejmować.
Przynajmniej ze względu na mnie. Przecież będziemy mieli dziewczynki. Trzy gotowe, urodzone przez ciebie córki. Czego tu jeszcze chcieć? Kiedy rozmawiał z Ethanem, Karolina czekała w swoim pokoju. - Na pewno przeżył szok - zauważyła później. - Trochę tak - przyznał Matthew. - On bardzo serio podchodzi do obowiązków starszego brata. - A Jillian lubił? Matthew poznał swoją pierwszą żonę, kiedy oboje mieli po szesnaście lat, a pobrali się po skończeniu dwudziestu jeden. Chociaż razem dorastali, gdy tylko założyli obrączki, zaczęli się od siebie oddalać. Gdyby jemu dano taką szansę, prawdopodobnie starałby się uratować związek, ale zaledwie po trzech miesiącach Jillian zażądała rozwodu. - Ethan bardzo ją lubił, póki nie wystąpiła o rozwód, ale potem nie mógł jej znieść, bo uważał, że mnie skrzywdziła. - Wzruszył ramionami. - Mówiłem ci, że jest typowym starszym bratem. - Prawdopodobnie mi nie ufa. - Może, dopóki cię nie pozna. Wtedy cię pokocha. Pokręciła głową. - Nie ma we mnie nic specjalnego. - Żartujesz? - Ani trochę. - Umilkła na chwilę. - Z wyglądu nie jestem taka zła, ale podobnych kobiet są tysiące. - Ja nie widziałem ani jednej, która by nawet z daleka cię przypominała. - Razem z rozstępami i początkami cellulitu. - Przyjrzałaś mi się dobrze? - Jesteś bardzo przystojny. - Różowe okulary! A może ty w ogóle potrzebujesz okularów? - Czy to ważne, skoro tak się czuję? - Przestaniesz, kiedy wrócimy do Londynu. - Wciąż mnie to zastanawia - wyznała - że nie masz nic przeciwko przeprowadzce do innego kraju. - Przecież ty tam mieszkasz. - Ale większość mężczyzn oczekuje, że to kobieta się do nich dostosuje. - Ja nie jestem większość. I nie mam dzieci. Ty masz. - Ale dobrze ci było w Berlinie. - Owszem - przyznał. - Po prostu mam szczęście. Lubię moją pracę, a VKF ma oddziały w różnych miejscach na świecie. Jestem mobilnym zwierzęciem. Jako wykwalifikowany architekt z piętnastoletnim stażem Matthew dawno już doszedł do wniosku, że nie ma zadatków na rekina, daleko mu jednak było do płotek. Jego nazwiska nigdy nie będą wymawiać ze szczególnym respektem, wiedział jednak, że na swój sposób jest efektywny, wnosi też znaczący wkład do wspólnych przedsięwzięć. Z sentymentem wspominał lata spędzone w biurze na Manhattanie, gdzie cieszył się przychylnością prezesa Laszla Kinga, ale i Berlin okazał się dlań dobry. Znalazł tu ciekawe projekty, miłych kolegów, prawdziwego przyjaciela w osobie Karla Beckera oraz imponujący apartament w pobliżu Kurfur-sterdamm. A także kobiety. Atrakcyjne, inteligentne, seksowne kobiety. Nie, pod tym względem nie miał powodów do narzekania. Nie było żadnych